poniedziałek, 22 grudnia 2014

01.

Moje życie przed Nim zeszło na zupełnie drugi plan. Nie jest ważne co czułam i jaka byłam zanim Go spotkałam. Poznaliśmy się w zwyczajny sposób. Żadnych fajerwerków i miłości od pierwszego wejrzenia. Mogłabym nawet stwierdzić, że od pierwszego wejrzenia było jedynie obrzydzenie i niechęć. Cholerna niechęć. On był jednym z tych chłopaków, których nienawidziłam najbardziej. On i Jego koledzy, czyli wielka piątka z ogromnym ego i jeszcze większymi sumami na kontach. Odkąd zaczęłam studia, znałam  go jedynie z widzenia. Lecz któregoś wiosennego dnia, wszystko się zmieniło. Ten dzień był początkiem końca. Jak zwykle, cała piątka podjechała pod budynek szkoły na swoich najdroższych motorach. Może i lubiłam ten środek transportu, jednak właściciele byli okropni. Gapili się na każdego i wciąż się ze wszystkich śmiali. Rzucali obrzydliwymi tekstami, a ich zachowanie było niewarte opisu. Najgłośniejszy z nich wszystkich był jeden, oparty o swój bądź co bądź wypasiony motor. Właśnie On. Średniego wzrostu brunet, w czarnej skórzanej kurtce, białym podkoszulku i przetartych czarnych jeansach. Na nosie miał markowe okulary przeciwsłoneczne, a na twarzy cholernie cwaniacki i pewny siebie uśmieszek. Uśmieszek, który zapamiętałam na całe życie.


Tego dnia zajęcia skończyłam wyjątkowo późno. Wolnym krokiem wyszłam z uczelni. Od razu zauważyłam, że wielka piątka po raz tysięczny dręczy jakichś biednych ludzi i śmieje się na całą okolicę. Przewróciłam jedynie oczami, zarzuciłam na ramię torbę i ruszyłam przed siebie. Miałam zamiar przemknąć przed nimi jak najszybciej. Byłam pewna, że mnie też nieźle się oberwie. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam szybkim krokiem. Niestety, nie udało mi się przejść niezauważalnie. Usłyszałam za sobą krzyki i gwizdy. Postanowiłam to olać. Jakaś wewnętrzna siła zmusiła mnie, bym odwróciła się choć na sekundę. Od razu spotkałam się ze wzrokiem bruneta, który zsunął okulary. Wpatrując się we mnie oblizał delikatnie wargę i uśmiechnął się zawadiacko.

- Ej mała! Może się zabawimy? – Krzyknął. Pokazałam mu środkowy palec i ruszyłam w swoją stronę. 

Nienawidziłam takich kolesi. I mimo, że nie grzeszył urodą, nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Frajer o wysokiej samoocenie i drogim motorze. Najlepsze słowa opisujące tego chłopaka.

Dotarłam na przystanek i oparłam się o ścianę pobliskiego budynku. Włożyłam słuchawki  i mrużąc oczy, wsłuchiwałam się w muzykę. Nagle poczułam na nadgarstku zaciskającą się dłoń, a chwilę potem zostałam pociągnięta w nieznanym mi kierunku. Kiedy otworzyłam oczy, zauważyłam, że ów tajemniczy chłopak ciągnie mnie gdzieś za sobą. Zdjęłam szybko słuchawki.

- Co jest?! Zostaw mnie – Rzuciłam podniesionym głosem, wyrywając się. Nic nie odpowiedział, nawet się nie odwrócił. Weszliśmy w jakąś małą uliczkę, a on popchnął mnie na ścianę. Zbliżył się do mnie tak bardzo, że mogłam poczuć zapach jego perfum i szybki oddech.
- Nie ładnie się zachowałaś. – Wyszeptał w końcu. Mimo, że miał okulary, ja czułam jak przeszywa mnie wzrokiem.  – Chyba trzeba cię nauczyć kultury. – Szeptał, muskając moje policzki palcem.
- Mnie? Mówi to koleś, który śmieje się ze wszystkich naokoło, a sam jest dupkiem? – Rzuciłam z ironią i od razu tego pożałowałam. Zdjął okulary i powiesił je sobie na koszulce. Chwytając mnie za gardło, przyparł jeszcze mocniej do ściany. Pokręcił głową i zbliżył twarz. Wtedy dopiero zauważyłam kolor jego oczu. Lazurowe i błyszczące tęczówki.
- Złe posunięcie mała. – Wysyczał przeraźliwie niskim głosem i zacisnął dłoń na moim gardle. – Ja chcę się tylko zabawić. – Dotknął moich pośladków i zacisnął na jednym dłoń. Z moich ust wydobył się cichy jęk, przez co on uśmiechnął się jeszcze szerzej. Jego dłoń z gardła, przeniosła się na moją pierś. Wciągnęłam powietrze, korzystając z tego, że w końcu mogłam swobodnie oddychać. Nie zdążyłam jednak zareagować, kiedy jego duża dłoń, łapczywie ścisnęła moją pierś.  Przez cały czas, czując jego bliskość na ciele miałam tak ogromną gęsia skórkę, jakiej nie miałam jeszcze nigdy dotąd. Moje wnętrzności szalały. Zebrałam się na odwagę i w końcu ogarnęłam swoje myśli. Odepchnęłam go od siebie.

- Ja nie chcę się z tobą bawić i nie mam zamiaru mieć z tobą nic wspólnego. – Stwierdziłam i podniosłam swoją torbę. Nie zdążyłam odejść kiedy usłyszałam za sobą jego szyderczy śmiech.
- Właśnie widziałem. Jeszcze się spotkamy mała, a wtedy poznasz prawdziwe znaczenie słowa „zabawić się”. – Rzucił za mną niskim głosem i roześmiał się, a mnie przeszły nieprzyjemne ciarki.


Miałam szczęście, bo kiedy wróciłam na przystanek mój autobus właśnie się podstawiał. Dopiero kiedy usiadłam na jednym z siedzeń, mogłam swobodnie odetchnąć. Wyjrzawszy przez okno, dostrzegłam znany mi skądś motor, zatrzymujący się obok mojego autobusu. Kiedy spojrzałam  na twarz właściciela, moje serce od razu się zatrzymało. Brunet  wpatrywał się we mnie, oblizując wargę, by później językiem pokazać mi o co mu tak naprawdę chodzi. Wzdrygnęłam się i szybko odwróciłam głowę.


2 komentarze:

  1. Rozdział świetny, tak jak cały blog. Z niecierpliwością czekam na next-a :)

    OdpowiedzUsuń
  2. na razie powiem tylko jedno: nie mogę przeżyć go takiego no! ;oo
    fajnie, że opowiadanie masz już w całości napisane, przynajmniej wiem, że go nie zawiesisz nagle :) co prawda nie bywam często na blogach, ale wszystko nadrabiam, więc czekam na następny, bo jestem ciekawa jak to rozwiniesz!
    pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie na nowy xx
    cause-im-still-breathing.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń